RELACJA ZNAD WODY BY STAN

RELACJA ZNAD WODY BY STAN
Ładuję... 42 view(s)
RELACJA ZNAD WODY BY STAN

Wiosna przyszła, a więc wszyscy nad wodę! Ja oczywiście popędziłem na łowisko, jak tylko puścił pierwszy lód, bo jak każdy karpiarz, spragniony po zimie pięknych karpiszonów, nie mogłem już usiedzieć w domowych pieleszach.

W ostatnim czasie wybrałem się jednak na łowisko Jarosławki, gdzie miałem okazję spędzić cztery doby. Było to typowo wiosenne łowienie - nieco ostrożne, ale z dozą nadziei, że wygłodniałe karpie rzucą się na wszystko, co im się poda.
Oczywiście, tak dobrze nie było, bo musiałem się trochę nakombinować.

OBSERWACJA KLUCZEM DO SUKCESU

Pierwszą rzeczą, którą robię po dotarciu na łowisko, jest obserwacja. Przyglądam się bacznie ruchom wody, wypatruje jakiekolwiek “cywilizacji”. Obieram punkt i zaczynam nęcić. Woda w Jarosławkach miała temperaturę iście wiosenną, czyli jakieś 10-12 stopni, w zależności od tego jak operowało słońce. Wiatr południowo-zachodni, umiarkowany. Łowisko budowałem 115 m od brzegu, bo właśnie w tej okolicy widziałem karpie, co było dla mnie jasnym przekazem - TU ŁÓW.

PRZYGOTOWANIE SPODD-MIXA POD RAKIETĘ

Jak to mówią - “jeśli nie posmarujesz, to nie pojedziesz”. Nęcenie jest jednym z kluczowych elementów taktyki karpiowania, a konkretniej skład tego czym będziemy nęcić. Mix powinniśmy dostosować do warunków atmosferycznych, ale także do formy nęcenia. Ja używałem rakiety. Początek wiosny zaś wskazywał, że mój spodd-mix nie może być zbyt ostry aromatycznie, a bardziej naturalny. Postawiłem więc na mieszankę ziaren: obrane, drobne orzechy tygrysie, konopia, łubin, kukurydza i pszenica. Do tego mieszanka granulatu rybnego oraz pokruszone kule z Serii Pure - Live Citrus i Arctic Krill. To wszystko lekko zalałem CSL. Ten od TB świetnie się do tego nadaje, ponieważ jego rozrzedzona konsystencja sprawia, że granulat i boilies bardzo dobrze go wpijają, oddając wszystko dopiero pod wodą.

Spodd-mix zalałem dodatkowoPure Boosterem o zapachu Arctic Krill i posypałem Pure Powder Salty Cray Fish. Oba produkty idealnie sprawdzają się do wiosennego nęcenia. Posiadają delikatny aromat i naturalny skład, przez co byłem pewien, że płochliwe po zimie ryby, dobrze je odbiorą. Dodatkowo, dzięki Pure Powder mój mix skleił się na tyle dobrze, abym bez problemu mógł posłać go rakietą na dalszy dystans w wybrane miejsce, gdzie spadł na samo dno i dopiero tam zaczął pracować nad nęceniem moich potencjalnych zdobyczy.

A więc - naturalność, naturalność i jeszcze raz naturalność. Subtelne zapachy, nic ostrego, co mogłoby odstraszyć karpie. Naturalne ziarna, produkty z naturalnymi dodatkami, aromatami kryla, mączki rakowej… Delikatnie, ale z przytupem

CO NIECO O ZESTAWACH

Na tej zasiadce postawiłem na wyróżniające się przynęty, czyli waftersy i ogólnie zestawy zbalansowane, lekko unoszące się nad dnem. Ryby najlepiej reagowały na podwójne waftersy 12mm ulokowane na haczyku nr 2. o smakach: Live Citrus, Indiana Hot Spice, Salty Cry Fish. Kilka karpi połasiło się także na 12mm pop up’a Truskawka Kremowa, który świetnie zgrywał się z orzeszkiem tygrysim, odpowiednio go balansując, dzięki czemu haczyk leżał na dnie, a przynęta unosiła się na długość włosa. Dodatkowo swoje zestawy wzbogacałem malutką siatką PVA ze Stick Mixem Kałamarnica&Pomarańcza.

Łowiłem na dwa rodzaje przyponów Combie Rig z kształtem haczyka Curve Shank w rozmiarze 2 i 4. Przypony sztywne, zrobione z fluorocarbonu.

DO CELU - CZYLI CZY MOJA TAKTYKA SIĘ SPRAWDZIŁA?

Pierwszego dnia ryby szybko weszły w łowisko, bo po około pół godziny, miałem na macie pierwszego karpia ok. 11kg. Zaraz po nim, złowiłem obrzydliwego amura. Tak jest - obrzydliwego! Choć jest to piękna i silna ryba, z którą wielu lubi powalczyć, ja nie znoszę jej widzieć na swoim haczyku. Ale jednak… są one nieodzownym elementem naszego karpiowego życia i trzeba je zaakceptować.


Do wieczora udało się jeszcze wyciągnąć jedną rybę i zaliczyć jedną spinkę. I choć wydawało się, że tak - trafiłem z zanętą, i z miejscem, i zaczyna się coś dziać, to po tej rybie nagle ucichło… Ewidentnie można było zaobserwować, że karpie przeniosły się na 135 - 140 m.

I zaczęło się rzemiosło.

Nie mogłem za bardzo przerzucić zestawów, ponieważ dalej zaczynał się “teren” karpiarza z naprzeciwka. Trzeba było zatem o tę rybę walczyć!

PRECYZJA I WYRÓŻNIENIE

A walka polegała na tym, kto lepiej posypie, kto ładniej zaprezentuje zestaw. Trzeba było zatem nęcić bardziej punktowo, bardziej precyzyjnie i wyróżniać się na dnie - czyli znów waftersy miały swój dzień. Ciężką pracą udawało się wyłuskać dwie ryby dziennie. Karpie zdecydowanie siedziały u sąsiadów. I szlak mnie trafiał, bo były w zasięgu rzutu, ale w zakazanej strefie.

W trzeciej dobie wydarzyło się jednak coś pięknego. Około godziny 14.00 - odjazd, a zaraz po tym długi, emocjonujący i dość wyczerpujący hol, który zakończył się wisienką na torcie. W momencie podbierania moim oczom ukazał się Scales, prześliczny łuszczony karp o wadze 17kg. Choć przyznam, że waga nie miała w tym momencie takiego znaczenia, jak wygląd tej ryby. Była po prostu śliczna. To ubarwienie. Po prostu ideał. Chyba się zakochałem.:)

ZMIANY SĄ DOBRE

Dni na tej zasiadce ogólnie mijały mi na nęceniu, próbach zachęcania ryb do działania i wyrywaniu pojedynczych karpi z łowiska. Czwartego dnia powiedziałem DOŚĆ! Trzeba coś zmienić. Wymieniłem przypony na sztywne D-Rigi i zastosowałem dumbellsy Pure Indiana Hot Spice.

Nie uwierzycie!

W przeciągu 1h udało mi się wyciągnąć 5 ryb!

Obrzydliwe dwa amury i trzy karpie, w tym jedną kolejną piękność, z wielkimi płetwami jak łopaty od śrub Titanica. Coś wspaniałego. Aż chciało się powiedzieć: “Kto ci to gościu dokleił”. Wspaniała ryba, na którą po prostu nie mogłem się napatrzeć.

I tak zakochałem się po raz drugi…:)

KILKA PORAD, KONKLUZJI I SŁÓW PODSUMOWANIA

Używane przeze mnie waftersy i malutkie popki z orzeszkiem niewątpliwie przejęły inicjatywę na tej zasiadce. Polecam je zdecydowanie do metody rzutowej, gdzie łowisko zanęcone jest rakietą. Rakieta nigdy nie wpadnie do wody idealnie w to samo miejsce, przez co mamy rozsypaną zanętę na obszarze jakieś 3m x 3m. To właśnie tam najlepiej sprawdzają się zbalansowane przynęty, które wyróżniają się na dnie.

To wyróżnienie zależy także od zastosowanego przyponu. Użycie D-Riga sprawi, że sam przypon będzie leżał na dnie, a wafters unosił się zaraz nad haczykiem. Jeśli jednak chcemy mieć wpływ na to, na jakiej wysokości ma balansować przynęta, warto zastosować przypon z włosem, np. Blow out Rig, którego długość można regulować. Jeśli ustawimy włos dłuższy o 1 cm od średnicy kulki, przynęta będzie unosiła się 1 cm nad dnem. W ten sposób wyeksponowana przynęta kusząco unosi się nad dywanem zanęty, a ryba natrafia na nią w pierwszej kolejności.

Bardzo fajnie w kontekście wyróżnienia, sprawdza się również stosowanie podwójnych waftersów 12mm, co przetsetowałem właśnie na tej zasiadce. Są one zdecydowanie bardziej zauważalne na dnie, kiedy łowimy spoddingiem.

Przez całą zasiadkę na Jarosławkach złowiłem 8 karpi i kilka amurów. Ogólnie ryby dobrze reagowały na waftersy i pop upy, które po prostu, tak jak wspominałem, wyróżniały się w łowisku. Ta zasiadka pokazała również, że kombinowanie i zmiany zdecydowanie są lepsze od stagnacji i trwania w jednej obranej taktyce. W moim przypadku wystarczyła zmiana przyponu, by poczuć różnicę i to diametralnie.

Do domu wracałem zatem z szerokim uśmiechem na twarzy i to z dwóch powodów:
1) udana zasiadka;
2) to dopiero początek sezonu, więc kolejne wyprawy przede mną i mam nadzieję, kolejne emocje z tym związane, których już nie mogę się doczekać.

Trzymajcie kciuki za mnie, a ja trzymam za Was

Pozdrawiam
Stanisław Gajaszek

Komentarze
Leave your comment
Your email address will not be published
Powered by Amasty Magento 2 Blog Extension
© 2020 Tandem Baits