Piotr Burno to rasowy karpiarz, posiadający ogromną wiedzę i duże doświadczenie wędkarskie, które zdobywał głównie na dzikich, zarośniętych łowiskach.
Przez ponad 20 lat karpiowania wyciągnął z takich wód niezliczoną ilość karpi, w tym wiele piękności 20+. Dziś chętnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami, zdradzając nam tajemnice swojego sukcesu.
Triki na dziką wodę Piotra Burno
Zasiadki na dzikich wodach nie należą do najłatwiejszych i naprawdę rzadko zdarza się, żeby ktokolwiek złowił tu karpia tak po prostu z marszu. Są to łowiska bardzo wymagające, przez co wielu karpiarzy zniechęca się faktem braku sukcesu. Ale…, gdy ten sukces nadejdzie, cieszy jak nigdzie indziej.
Jeśli chcesz zacząć łowić na dzikiej wodzie, na początek uzbrój się w cierpliwość i skrupulatność. Bądź rzetelny w swych działań i przede wszystkim nie poddawaj się przy pierwszych porażkach.
Pamiętaj! Dobre miejsce to podstawa
Jeśli masz wybrany zbiornik, na którym chciałbyś zacząć łowić, dobrym początkiem niech będzie zapoznanie się. Uwierz mi jednak, nie wystarczy się jedynie przespacerować. Poobserwuj ruchy wody, poszukaj bąbli, spławów, sprawdź brzegi zbiornika, rozejrzyj się za roślinnością. Najlepiej robić to rano lub wieczorem, kiedy woda jest spokojna. Dobre poznanie łowiska, będzie procentować… i to możliwe, że na każdej zasiadce.
Jeśli masz ponton - skorzystaj z niego, aby wysondować dno
Ja uważam ten element za jeden z najważniejszych czynników przygotowawczych do łowienia na dzikiej wodzie i zawsze poświęcam mu wiele czasu.
Od poznania dna wiele zależy: dobór zestawu, zanęty, techniki nęcenia. Osobiście unikam bardzo twardych, piaszczystych czy żwirowatych powierzchni. Uważam, że w takich miejscach ryba nie może liczyć na wiele naturalnego pokarmu. Szukam zazwyczaj miejscówek, gdzie występuje lekki muł lub niewielkie “polany” w zielsku. Często również stawiam zestawy na skraju roślinności, jeśli jest taka możliwość. Największe osobniki lubią kryć się w okolicach powalonych drzew, tataraków czy grzybieni, bo to właśnie tam mają najwięcej pożywienia i czują się bezpiecznie. Z reguły zatem jest tak, że najtrudniejsze miejsca do łowienia są najbardziej łowne.
Ważne jest również poznanie łowiska pod kątem jego głębokości. Dzięki tej informacji będziesz w stanie dostosowywać się do aktualnych warunków atmosferycznych.
Bierz pod uwagę porę roku
Znając dobrze głębokości swojego zbiornika, poszerzasz możliwości dotyczące żonglowania miejscówkami, uzależniając ich wybór od pory roku.
Karpie odczuwają zmiany temperatury i dostosowują się do niej. Wiosną, gdy woda jest jeszcze zimna, najszybciej znajdziesz je na płytkiej wodzie i w najbardziej nasłonecznionych miejscach, gdzie mogą wygrzewać się w przenikających tam promieniach. Na moim zbiorniku, w miesiącach wiosennych, najczęściej łowię na wschodniej i północnej jego części. To właśnie tam najdłużej świeci słońce. W tych partiach woda szybciej się nagrzewa, co powoduje, że pojawia się większa ilość naturalnego pokarmu. Po zimie karpie potrzebują zarówno ciepła, jak i dużo jedzenia, więc na pewno będą kręcić się w pobliżu.
Latem, kiedy robi się gorąco, ryby zazwyczaj spływają w głębsze partie łowiska, gdzie woda jest bardziej natleniona, co powoduje, że są one bardziej żywsze i chętne do żerowania. Nie zawsze musi być to największa głębina na łowisku, często w czasie letnim karpie przebywają na średnich głębokościach, ale nie jest to twardą zasadą. W tym czasie ich poszukiwanie jest nieco utrudnione, bo tak naprawdę mogą być wszędzie. Czasami wystarczy zmiana głębokości o 2m i już można zauważyć dużą różnicę w braniach.
Jesień zaś to pora kiedy karpie kurczowo szukają pożywienia, by jak najlepiej przygotować się do zimy. Najczęściej przebywają wtedy na średnich głębokościach, a z czasem, gdy robi się coraz zimniej, spływają w głębsze partie. To jedna z najlepszych pór na łowienie karpi ze względu właśnie na ich wzmożone żerowanie.
Zwróć uwagę na wiatr
Okazuje się, że to zjawisko atmosferyczne mocno odpowiada za to, w jakich miejscach pojawią się karpie. Ryby te bowiem wybierają bardziej wietrzne części zbiornika, gdzie woda nanosi większą ilość naturalnego pokarmu. Falowanie wody, to również większa ilość tlenu, a ten, tak jak już wspomniałem, daje karpiom energię do żerowania. Zatem właśnie w takich miejscach będa one bardziej aktywne.
Pamiętaj. Na dzikich wodach nawet najbardziej sprawdzona i najlepsza miejscówka może ulec modyfikacji. Zatem nie trzymaj się jej kurczowo. Dno zbiorników zmienia się co roku i tam, gdzie jednego lata znalazłeś idealne blaty do postawienia zestawu, w następnym sezonie możesz napotkać zaczepy, które nie pozwolą Ci łowić w tym miejscu. Przygotuj się zatem na to, że nawet najbardziej znany Ci dziki zbiornik, będziesz musiał sondować co roku.
Znasz łowisko? Dostosuj zestaw!
Jeśli już zdobyłeś nieco wiedzy na temat swojego potencjalnego łowiska, czas na prace domowe. Zaplanuj teraz swoją taktykę. Zastanów się na jakie przynęty będziesz chciał łowić, może masz już swoje ulubione, dostosuj do nich technikę nęcenia oraz rodzaj przyponu.
Przypon
Osobiście używam zazwyczaj trzech podstawowych przyponów:
- Blow Black Rig - często stosuje do bałwanków lub z kulką tonącą, kiedy karpie w łowisku są bardziej ostrożne;
- Slip D Rig
- Ronnie Rig
Długość przyponu uzależniam od rodzaju dna i występującej roślinności. Dzikie łowiska zazwyczaj są obficie zarośnięte, więc polecam zastosować dłuższe przypony lub zestaw helikopterowy na Chod Rigu z kulką pływającą. Dzięki temu przynęta będzie ładnie wyeksponowana i nie zginie wśród obfitego zielska.
Przynęta
Rodzaj przynęty również powinien być uzależniony od rodzaju dna występującego na danym łowisku. Jeśli podłoże jest twarde i czyste, zazwyczaj na włos zakładam kulki tonące lub bałwanki, jeśli zarośnięte - pop-upy lub waftersy. Wszystko po to, by jak najlepiej zaprezentować przynętę i zainteresować nią swą potencjalną zdobycz.
Jeśli chodzi o dobór smakowy czy kolorystyczny, to uważam to za bardzo indywidualną sprawę. Sam lubię kombinować i nie mam jednej, konkretnej kulki, której kurczowo się trzymam. W moim pudełku znajduje się wiele zróżnicowanych aromatów, np.: Dojrzała Morwa, Bananowy Krem, Ananasowy Sok, Kałmarnica&Pomarańcza czy Sekretna Kałamarnica. Jeśli karpie żerują ospale, dopalam swoje przynęty Speed Sprayem, który daje im dodatkowego kopa do działania. Dobrym rozwiązaniem jest też używanie przynęt zadipowanych, takich jak Boosted Hookers. Nasączone zalewą kulki mają bardzo intensywny aromat, ale przede wszystkim ich atraktor roznosi się po wodzie, tworząc chmurę zapachowo-smakową, która szybko trafia w zmysły ryb, prowadząc je jak po sznurku, do naszego haczyka.
Mała wskazówka! Jeśli masz już wybrany przypon i przynętę, przed wywiezieniem zestawu, zawsze sprawdzaj ich pracę w wodzie. Dzięki temu upewnisz się, że dobrałeś odpowiedni przypon i jednocześnie, że przynęta zostanie dobrze zaprezentowana.
Wybierz odpowiednią żyłkę i zaopatrz się w przypon strzałowy.
Dzikie łowiska to testowy poligon dla naszego sprzętu. Spodziewaj się tu wielu zaczepów, które niejednokrotnie wystawią Twoją linkę na dużą próbę. Ja zaopatruje się zawsze w żyłkę o średnicy nie mniejszej niż 0,35, a moją ulubioną jest Stell Mono Fluo Orange. Miałem okazję wielokrotnie na niej polegać i nigdy mnie nie zawiodła.
Łowiąc na dzikich wodach, swój zestaw zawsze zabezpieczam przyponem strzałowym, wykonanym z fluorocarbonu. Materiał ten jest bardzo odporny na przetarcia i jednocześnie niewidoczny w wodzie. Bez problemu przechodzi przez racicznice i inne zaczepy, co sprawia, że podczas wymagającego holu, skupiam się jedynie na ciągniętej rybie, a nie na tym, że zaraz coś mi strzeli. To duże wsparcie, również psychiczne.
Zanęty, pellety i ziarna - czyli przygotowanie nęcenia
Nie jestem zwolennikiem przesadnego nęcenie, ale jak wiadomo, bez tego nie obejdzie się żadna zasiadka. To, jak intensywnie powinieneś zanęcić dane miejsce i czym, wynika z wielu czynników. Jednym z ważniejszych jest pora roku. Wiosną nęci się raczej symbolicznie i niezbyt “grubo”. Ja wybieram do tego drobny pellet, pokruszone kulki, boilies’y nie większe niż 12mm. Często ograniczam się wtedy do nęcenia tylko i wyłącznie przy pomocy PVA. Kiedy zaczyna się robić cieplej, w ruch idą produkty o większej frakcji - orzech tygrysi, kulki 14mm, grubszy pellet. Wtedy też do wody leci nieco więcej żarełka.
Zanętę przygotowuje kilka dni wcześniej, by dobrze nasiąknęła aromatami. Mieszam wybrane składniki i dopalam atraktorami. Do zanęty zawsze używam EuroBoostera lub Liquid PVA Stick Boostera, które dobieram smakowo odpowiednio do przynęt. Następnie posypuję wszystko Shaker Boosterem i mieszam. Shaker znakomicie oblepia składniki, co później przekłada się na wyśmienitą pracę w wodzie. Osobiście rzadko używam kukurydzy, ale często dopalam zanęty produktami pochodzenia kukurydzianego, np. Liquid Maizem. Tak przygotowaną mieszankę odstawiam na kilka dni, by nasiąknęła zapachem, a następnie zabieram nad wodę.
Wskazówka! Atraktory oleiste będa najlepiej sprawdzać się w wodzie ciepłej. Zimna woda spowoduje, że taki atraktor nie będzie dobrze się rozprowadzał, a co za tym idzie, nie spełni swego zadania.
Gdzie nęcić i jak
Jeśli planuję długą zasiadkę, nęcenie wybranego miejsca zaczynam już kilka dni wcześniej i staram się je donęcać cyklicznie, co drugi dzień. Często wybieram dwie miejscówki, oddalone od siebie minimum 50m, np. jedną w głębszej partii łowiska, a drugą w płytszej. Ten zabieg to takie moje zabezpieczenie, gdyby jedno miejsce nie odpaliło. Ponadto uważam, że złowienie ryby często mąci miejscówkę i odstrasza z niej inne karpie. Wtedy mam alternatywę w postaci drugiego, przygotowanego już miejsca, na które przenoszę swoje zestawy.
Tak jak wspominałem, wiosną nęcę mniej obficie zanętą o mniejszej frakcji, latem natomiast sypę już grubszą mieszankę wzbogaconą o ziarna, w większej ilości. Zazwyczaj nęcę punktowo. Jeśli jednak decyduję się na nęcenie dywanowe, zestaw zawsze stawiam na jego skraju. Dużym błędem jest lokowanie zestawu w samym środku zanęconego miejsca. Pamiętaj, że woda cały czas faluje i zanęta wraz z nią się przemieszcza. Zwróć zatem uwagę, z której strony wieje wiatr i określ kierunek przesuwania się wrzuconego do wody towaru. Następnie kieruj tam swój zestaw.
PVA zawsze ze mną
Nie ważne czy jest to lato czy wiosna - zawsze przymocowuje “kiełbaskę” PVA do zestawu. Od warunków atmosferycznych i obranej taktyki uzależniam jedynie jej wypełnienie. Zawartość PVA to taki smakołyk dla karpi, który zostanie wypuszczony z kiełbaski idealnie przy zestawie, a co za tym idzie, sprowadzi w jego najbliższe okolice wygłodniałe karpie. Zastosowanie PVA ma też inny pozytywny skutek, mianowicie znacznie ułatwia wywożenie zestawu. Dzięki odpowiedniemu obciążeniu zestaw nie plącze się podczas wywózki, a po wypuszczeniu ładnie układa się na dnie.
Nie od razu Rzym zbudowali
To przysłowie idealnie podsumowuje ten artykuł. Dzika woda to trudny teren wędkarski i trzeba nieco praktyki, by łowić tutaj duże i dorodne karpie. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zacząć to robić. Trzeba tylko uwierzyć w swoje możliwości, uzbroić się w cierpliwość i brnąć do przodu. Tak wypracowany sukces smakuje znakomicie, a dzika “dwudziestka” na macie to marzenie każdego karpiarza.
Mam nadzieję, że zachęciłem Cię do działania. Pamiętaj jednak, że każda woda jest inna, a wędkarstwo bywa nieprzewidywalne. To co sprawdzi się u mnie, nie zawsze zadziała u Ciebie i na odwrót. Warto dlatego próbować i kombinować, by dojść do perfekcji.
Powodzenia
Piotr Burno