Ta zasiadka zapowiadała się obiecująco, ponieważ nastąpiło załamanie pogody. Gdy zajechałem na miejsce, nad wodą unosiła się klimatyczna mgła, wiatr wiał z zachodu, a barometr notował niskie ciśnienie - wszystko tak jak być powinno… Ale los okazał się przekorny i o ryby było niezmiernie ciężko.
Po rozbiciu obozowiska nadeszła pora na wytypowanie miejsca, gdzie wylądują zestawy. Postanowiłem łowić na spadzie, w miejscu, gdzie głębokość z 3,5m schodziła na 4,3m, dno muliste bez twardych placów. Nęciłem samymi kulkami Fish&Robin Red + pellet. Ku mojemu zdziwieniu przez cały dzień była totalna cisza na wodzie, lecz byłem dobrej myśli. Musiałem być!
O godzinie 22.00 usłyszałem dźwięk sygnalizatora... krótki odjazd... chwila ciszy i ponowny strzał. Po zacięciu nie wiedziałem do końca z czym przyszło mi walczyć, ponieważ hol był inny niż zawsze. A może to dlatego, że rzadko u mnie na macie bywa amur, bo jak się okazało, to on właśnie tego wieczora zameldował się u mnie na brzegu. Połakomił się na pojedynczą tonącą kulkę Japońska Kałamarnica. Był to jeden z moich pierwszych amurów w życiu, wcześniej nie miałem szczęścia do tych ryb. Waga wskazała 17kg, co stanowi mój aktualny rekord, jeżeli chodzi o ten gatunek.
Pomimo świetnej pogody, ryby do końca nie chciały współpracować. Mimo to, w kolejnym dniu udało mi się wypracować jeszcze jedno branie. Było niesamowicie delikatne, ponieważ usłyszałem tylko jedno piknięcie i bardziej widoczne na szczytówce, która się delikatnie uginała. Smakoszem pojedynczej tonącej truskawki okazał się karp o wadze 14.200 kg.
Do domu wróciłem zadowolony ponieważ w końcu udało mi się na macie położyć pięknego amura oraz zagościł piękny karp. Pogoda pomału zaczyna się zmieniać, co oznaczało tylko jedno - polowanie na duże konie - CZAS START. Nie mogę doczekać się jesieni, to najlepszy czas na prawdziwe okazy!
Pozdrawiam.
Szymon Fiołek