Duże zbiorniki nie należą do najłatwiejszych, ale im trudniej tym smak satysfakcji z każdej złowionej ryby jest większy. Moją zasiadkę zaplanowałem na dużym blisko 500 hektarowym zbiorniku zaporowym.
Tydzień wcześniej już zacząłem przygotowywać moją miejscówkę, po wysondowaniu dna wybór padł na spad z 7 metrów na 11,5 metra, dość głęboko jak dla mnie, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.
Nie byłem zbyt dobrze nastawiony, ponieważ od początku roku, nie słyszałem żeby ktoś wyciągnął karpia, a zbiornik dość gęsto był obstawiony karpiarzami.
Na włosy zakładam pojedynczą kulkę Robin Red 20 mm. Na zestaw nęcę 10 kg kukurydzy i po 0,5 kg kulek Robin Red.
Dlaczego tak dużo ziaren? Ponieważ zbiornik obfituje w duże leszcze, płocie i jazie, które skutecznie czyszczą dno z zanęty.
Moje pierwsze branie po 2 nockach, to Leszcz o wadze 3,200 kg. Inni na wodzie bez brania, u mnie coś się kręci. Pomyślałem, może to znak?
I jak się okazało udało się wysiedzieć karpia. Po ponad 48 godzinach moczenia kulki w wodzie na lewej wędce rano o 6:15 sygnalizator wyje! Wskakuje w ponton i po 25 minutach wyciągam Pięknego dzikiego lustrzenia o wadze 11,300 kg, Robin Red okazał się strzałem w dziesiątkę!
Do końca zasiadki łapie jeszcze jazia.
Jestem zadowolony, bo inne ekipy karpiarzy spędziły zasiadkę bez pika a mi udało się coś wydłubać.
Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą!
C&R Robert Bauer KKTB