Na zaporówkach - bez białej gorączki

Na zaporówkach - bez białej gorączki
Ładuję... 80 wyświetleń
Na zaporówkach - bez białej gorączki

Duże zbiorniki zaporowe o powierzchni kilku tysięcy hektarów to znakomite łowiska karpiowe, ze względu na swoją wielkość, a co za tym idzie dużą populację zamieszkujących tam karpi i amurów. Ogromna powierzchnia sprawia, że nie są to wody przełowione i skłusowane, więc możemy liczyć na znakomite połowy dziewiczych ryb, które tam mieszkają. Aby odnieść sukces należy się jednak odpowiednio przygotować do połowów, bo duże zaporówki to bardzo wymagające wody, które niejednego wędkarza są w stanie przyprawić o białą gorączkę.

page_gallery_495e24c6b2ff3_maks
page_gallery_495e24eb31419_maks

Lokalizacja
Najważniejszą rzeczą, od której powinniśmy zacząć, to lokalizacja miejsc, w których możemy się spodziewać karpi bądź amurów. Skąd jednak wiedzieć gdzie znaleźć ryby na tak dużej powierzchni wody? Wybieram przede wszystkim brzegi nawietrzne, tak by wiatr wiał w moją stronę, gnając natlenioną wodę, pokarm, no i oczywiście ryby. Nic tak dobrze nie wpływa na brania jak silna wichura w dzień, a później stopniowe uspokojenie wiatru, aż do całkowitej ciszy w nocy. Kolejnym czynnikiem przy wyborze łowiska są wszelakie skupiska roślinności, trzcin, zalanych traw i młodych drzew rosnących często nad zalanymi brzegami. Jeśli poziom wody w zbiorniku jest odpowiedni, dużych ryb możemy się spodziewać niedaleko brzegu, w takich właśnie zarośniętych miejscach, które są siedliskiem naturalnego pokarmu ryb i dają im odpowiednie schronienie przed niebezpieczeństwami. Jednak nie we wszystkich zaporówkach występuje roślinność wodna, lub przybrzeżne krzaki, podobnie jak i pod koniec lata, gdy woda stopniowo opada i atrakcyjne łowiska są pozbawione wody. Wtedy staram się znaleźć na nawietrznym brzegu fragmenty wykarczowanego lasu, zatopione żwirowe drogi, wszelkiego rodzaju podwodne wypłycenia, stare koryto rzeki, gruzowiska starych zalanych domostw, wszelkie miejsca gdzie ryby mogą znaleźć pożywienie i schronienie. Głębokość w takich miejscach może być różna i waha się do 1 metra do nawet 8-10 późną jesienią Bardzo ważne jest właśnie, aby nasze potencjalne łowisko posiadało takie charakterystyczne miejsca, bo one przyciągają ryby. Przecież na płaskim i równym dnie bardzo trudno znaleźć ryby i skusić je do brania. Z reguły omija takie łowiska, lecz gdy dno na całej powierzchni zbiornika jest równe, a wiem, że populacja mieszkający tam ryb jest godna zachodu, decyduję się na długotrwałe nęcenie w miejscach gdzie po kilkudniowej obserwacji wody udało mi się zaobserwować aktywność karpi bądź amurów. Nie zawsze daje to pożądany efekt, ale próbować warto. Czasami zdarzają się takie sytuacje, że po lokalnych powodziach wpadające do zbiornika rzeki nanoszą różnego rodzaju powalone drzewa i stwarzają rybom znakomite warunki, a nam tworzą atrakcyjne łowiska. Bardzo ważna jest także odległość, z jakiej będziemy łowić, gdyż niejednokrotnie ciekawe i atrakcyjne łowiska znajdują się kilkaset metrów od brzegu, i na tak ekstremalne warunki musimy być przygotowani sprzętowo.

Ponton z silnikiem

page_gallery_495e25190309d_maks

Powinniśmy także zdać sobie sprawę, że na tak dużych wodach potrafi naprawdę mocno wiać, a fale mogą być jak na morzu. A więc solidna łódź, lub ponton z mocnym silnikiem elektrycznym to podstawa, tym bardziej, że czasami będziemy musieli się przeprawiać kilka kilometrów, aby dotrzeć do atrakcyjnych i niedostępnych dla innych wędkarzy łowisk (do takiej przeprawy najlepszy jest silnik spalinowy). Możemy także próbować połowów ze środków pływających, jednak wtedy zazwyczaj odpada nam połów w najlepszym okresie (zakaz łowienia z łódek w nocy), a poza tym przy silnym wietrze potrafi nieźle bujać i odpadają nam kilkudniowe zasiadki. Jest to dobry sposób dla osób mieszkających niedaleko zbiornika, aby w dzień organizować kilkugodzinne zasiadki w podnęcone miejsce, zaś na noc zwinąć się do domu. Idealną porą na szukanie miejsc do późniejszego połowu jest zima. Wtedy woda jest spuszczana nawet o kilka metrów, odsłaniając przed nami swoje tajemnice. Warto wtedy wybrać się nad zbiornik, zrobić notatki, pomierzyć sobie odległości, lub oznaczyć ciekawe miejsca GPS-em, tak aby w następnym roku w trakcie łowienia bezbłędnie zlokalizować wcześniej upatrzone miejsca.

Na plecionki

page_gallery_495e257984ebd_maks
page_gallery_495e254b43634_maks

Ponieważ niejednokrotnie łowię bardzo daleko od brzegu, na dystansach dochodzących do kilkuset metrów, mam skompletowany odpowiedni sprzęt do tak ekstremalnych połowów. Wędziska o krzywej ugięcia 3-3.5 lb, największe modele kołowrotków big pit mieszczące odpowiedni zapas mocnej plecionki, haki o rozmiarach 2-1. Od wielu lat nie łowię już na żyłki jako linki główne, tylko na plecionki, które mają wiele zalet przy dalekich połowach. Przede wszystkim minimalna rozciągliwość daje znakomitą sygnalizację brań i unikamy sytuacji, że przez dłuższy czas na końcu naszego zastawu wisi jakiś mały leszcz, kleń bądź jaź, a zestaw z żyłką nie pokazuje żadnych ruchów. Także większa wytrzymałość plecionki znacznie ogranicza liczbę zerwanych ryb, a przecież niejednokrotnie łowię w miejscach pełnych zaczepów. Jako amortyzatora przy holu używam 10 –20 metrowego odcinka grubej żyłki mono, który pomaga również wyjąć rybę z zaczepu, gdyż nie wrzyna się w pniaki ściętych drzew. Bardzo ważnym czynnikiem jest także wybór plecionki pływającej lub tonącej. Sam mam kilka zapasowych szpul z nawiniętą różnego rodzaju plecionką. W łowiskach pełnych zaczepów bądź małży stosuję plecionkę pływającą (Fireline), z kolei tam gdzie dość często pływają inni wędkarze, lub żaglówki używam plecionki tonącej (Super Gravo). Jako plecionki przyponowej używam Muscle Braid 30 lub 50 lb, a także w miejscach przed zaczepami Dual Lead Core, aby idealnie ułożyć cały zestaw na dnie i nie wzbudzać podejrzeń u ryb. Do tego duże ciężarki od 200g, do nawet 350g, aby uniknąć sytuacji, że wiatr i fala przesunie mi zestaw poza obręb mojego łowiska. Taki sprzęt nie jest może zbyt finezyjny, ale ma mi pozwolić na bezpieczne i bezproblemowe wyholowanie każdej sztuki, a przecież właśnie o to chodzi. W zależności od warunków panujących na łowisku decyduję się na hol z brzegu, bądź wypływam po każdą rybę.

Wywózka

page_gallery_495e259d6ae98_maks
page_gallery_495e25c49974a_maks

Aby umieścić zestaw w wybranym miejscu musimy, jak już pisałem wcześniej, dysponować odpowiednim sprzętem pływającym, najlepiej z mocnym silnikiem elektrycznym, aby wywózka na znaczne odległości nie była koszmarem i trwała w miarę krótko. Nie raz miałem takie sytuacje, gdy ryba wchodziła w łowisko, a ja nie zmrużyłem oka przez kilka nocy, bo było branie za braniem, a nad ranem nie miałem już siły, aby ponownie wypłynąć, tak byłem zmęczony. Oczywiście samotne wędkowanie przy wywózce całkowicie odpada, bo w momencie gdy jesteśmy na wodzie nasz sprzęt na brzegu staje się łatwym łupem dla złodziei. Także pomoc kolegi przy wypłynięciu jest nieodzowna. Jedna osoba na brzegu trzyma wędkę i na otwartym kabłąku wypuszcza plecionkę, jednocześnie kontrolując jej napięcie i nie dopuszczając do powstania nadmiernego łuku na wodzie. Bardzo przydatne przy dalekiej wywózce, a w szczególności w nocy są krótkofalówki, przy pomocy których porozumiewamy się z kolegą na brzegu. Należy także odpowiednio oznaczyć wybrane łowisko, aby później w trakcie wywożenia zestawów bezbłędnie i bezproblemowo trafić na swoją bojkę. Do tego celu odpowiednie są duże kawałki styropiany, lub plastikowa butelka oklejona odblaskową taśmą. Świetnym rozwiązaniem jest użycie GPS-u, ale wtedy też nie należy zapomnieć o bojkach na wodzie. Na naszej bojce warto zostawić trochę luzu, bo na zaporówkach wahania wody są dość częste i czasami na zbyt krótkiej lince może nam przytopić bojkę. Prawdziwą zmorą na tego typu zboiornikach są inni wędkarze, którzy często podpływają do naszych bojek, ściągają je, gdyż myślą, że są to pupy kłusowników. Dlatego najlepszy jest zwykły styropian zaopatrzony na noc w świetlika, bo specjalnych markerów czy spławików po prostu szkoda, aby nam ktoś zabrał. Aby wrócić z powrotem w miejsce obozowiska na brzegu dobrze jest też zapalić sobie lampkę, lub zwykły znicz.

Zanęty

page_gallery_495e25fcad0f5_maks

Ponieważ duże zbiorniki zaporowe kryją w swoich wodach naprawdę potężne stada ryb, dochodzących do kilkuset sztuk, musimy być odpowiednio przygotowani także od strony zanęt i przynęt. Aby przytrzymać ryby w łowisku przez kilka dni potrzebne nam będzie kilkanaście kilogramów kulek, pelletu jak i kukurydzy. Także inne niepożądane gatunki ryb jak leszcze, karasie czy klenie potrafią szybko wyczyścić dno z zanęty, więc musimy mieć jej na wszelki wypadek więcej, żeby uniknąć sytuacji, że mamy rybę w łowisku, a nie ma jej już czym przytrzymać Najczęściej używam kulek na bazie mączek rybnych, także przy połowach amurów, których nie odstraszają takie zapachy. Przyznam, że swoje największe sztuki złowiłem na Monster Craba.

Tomasz Nuckowski

„Wybieram przede wszystkim brzegi nawietrzne”

„Gdy dno na całej powierzchni zbiornika jest równe, decyduję się na długotrwałe nęcenie”

„Minimalna rozciągliwość plecionki daje znakomitą sygnalizację brań”

„Aby przytrzymać ryby w łowisku przez kilka dni potrzebne jest kilkanaście kilogramów kulek, pelletu i kukurydzy”

Komentarze
Zostaw swój komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany
© 2020 Tandem Baits