Jak wiadomo mamy lato, a co idzie za tym bardzo mocno podkręcony metabolizm ryb. Wędkowanie szczególnie na dużych zbiornikach, dla mnie jest równoznaczne z koniecznością
wsypywania do wody bardzo dużych ilości zanęty. Na kilka dni przed planowaną zasiadką w miejsce które miałem zamiar obławiać wsypałem około 200 litrów kukurydzy i trochę
kulek.Wielu z was taka ilość zanęty może przerazić... ja natomiast uważam że, gdy temperatura wody dochodzi do 30°, a populacja ryb jest naprawdę duża to taka ilość zanęty znika bardzo szybko.Nad wodą melduję się w poniedziałek wieczorem, szybka wywózka zestawów i czekamy na branie. Niestety kilka pierwszych dni mija bez brania. W piąty dzień około godziny 9 rano mam pierwsze, upragnione branie... zacinam, ryba wybiera plecionkę ze szpuli kołowrotka... i co? spina... po wyrażeniu swojego rozczarowania w paru niecenzuralnych zdania, wywożę zestaw z powrotem do wody i próbuje dalej. W południe mam delikatne branie i na pocieszenie w podbieraku ląduje nie duży amur. Szybkimi krokami zasiadka dobiega końca... przede mną ostatnia wywózka zestawów i ostatnia nadzieja na złowienie czegoś po co przyjechałem. Nad ranem mam mocne branie!Po długim holu, ryba finalnie ląduje w podbieraku. Szybkie ważenie, wskazówka wagi pokazuje ponad 20kg.
Druga ryba z dwójką z przodu w tym sezonie, na przestrzeni kilku tygodni. Myślę sobie...jest dobrze. Udało się.
Wybrane miejsce nęciłem dość obficie kukurydzą, orzechem tygrysim oraz kulkami CF Doskonała Truskawka.
Na przypony blow back rig zawiązane z plecionki Stealth silk oraz haczyków Nailer Longshank lądowały pojedyńcze kulki, również o zapachu truskawki.Ten legendarny zapach na zawsze zostanie killerem i warto do niego wracać..Dzięki i do następnego razu...
Pozdrowiam
Alan Kaczyński